Forum Forum o Tokio Hotel

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czasami bywa tak....

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o Tokio Hotel Strona Główna -> Jednoczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vera




Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podziemi...

PostWysłany: Pią 10:49, 28 Lip 2006    Temat postu: Czasami bywa tak....

No to ja wsadze moje badziewne opowiadania bo cos tu pustu.


Czarny samochód sunął gładko po mokrej szosie. W środku siedziało kilka osób. Młody chłopak o brązowych włosach spał smacznie oparty o zimną, przyciemnianą szybę. Obok siedział zupełnie nieświadomy świata zewnętrznego blondyn w niesfornych dredach opadających na ramiona. Niedaleko nich konwersowali przytuleni do siebie czarnowłosy chłopak i blondynka. Pomimo ich głośnej rozmowy nikt nie zwracał na nich uwagi. W pewnej chwili dziewczyna zamilkła i było słychać tylko rozmowę chłopaka przez telefon. Po kilku minutach skończył bez słowa rzucając telefon za siebie.
-Bill, kto to był?- Spytała zaciekawiona dziewczyna.
-Dzwonił menager. Powiedział, że występujemy w kolejnym odcinku Top of the Pops.
-Kiedy nagrywacie?
-Chciałaś powiedzieć:, „kiedy nagrywamy”. Oba zespoły mają występować.
-Fajnie. No, więc kiedy nagrywamy?
-We wtorek mamy być w Berlinie.
-Dobrze. Więc będziemy.- Powiedziała Vera z wielkim uśmiechem na twarzy. Bardzo cieszyła się na tę trasę koncertową, która miała się odbyć za 2 tygodnie. Właśnie spełniały się jej marzenia. Znalazła też fantastycznego chłopaka, o którym mogła kiedyś tylko pomarzyć.
Dojeżdżali właśnie do hotelu. Nikomu nie chciało się wychodzić w taki deszczowy dzień, więc nie musieli użerać się z fankami. W hotelu było bardzo cicho i spokojnie. Cała czwórka wsiadła do windy i pojechała na 15 piętro. W pokoju hotelowym czekała na nich reszta zespołu Tokio Hotel i Unsterblichen. Na jednym z łóżek siedzieli trzej chłopcy: Gustav- niewysoki blondyn, Georg- długowłosy szatyn z wielkim uśmiechem i Łukasz- brunet o jasnych oczach i miłym spojrzeniu. Na kanapie w końcu pokoju rozłożył się rudzielec o bardzo sympatycznym wyrazie twarzy. A przy oknie stała czarnowłosa, wysoka dziewczyna.
-Och Shira! Już jesteś!- Przywitała ją ciepło, Vera. Dziewczyny przyjaźniły się, chociaż mieszkały w dwóch rożnych miastach.
-Hej Vera! Hej Bill! Hej Tom!- Po czym objęła blondyna i pocałowała na przywitanie.
-Szybko przyjechałaś. Miałaś być dopiero jutro.- Powiedział Tom z nutka tajemniczości.
-Tak wiem. Ale bardzo tęskniłam za tobą i wszystkimi.- Shira odpowiedziała mu bardzo zdecydowanie, ale z widocznym znudzeniem.
-No i dobrze. Będę cię miał dłużej przy sobie.- Po tych słowach znowu ją pocałował. Po czym usiadł na czarnej kanapie, a Shira na jego kolanach.
-No, więc nie wiem czy słyszeliście,- zaczęła Vera z naciskiem, aby zwrócić uwagę chłopaków grających w karty-ale we wtorek mamy nagranie do programu Top of the Pops.
-Fajnie!- Obudził się nagle Karol podnosząc głowę z kanapy.
-Kiedy mamy to nagranie?- Gustav też wtrącił się do rozmowy.
-We wtorek mamy być w Berlinie.- Wyjaśnił wszystkim Bill, po czym wyszedł z pokoju z dzwoniącym telefonem w ręku.
Wrócił dosłownie po 5 minutach. Nikogo oprócz Very nie obchodziło to, co się dzieje. Chłopcy byli zajęci graniem w karty, Tom i Shira rozmawiali, a Maciek i Karol poszli spać. Bill po chwili namysłu odwrócił głowę do Very. Zrobił błagalne oczy i powiedział:
-Wiesz, dzwonił Andreas.
-Tak? Coś się stało?
-Nie nic. Tylko pytał, czy nie pojadę z nim jutro do Berlina.
-Mieliśmy jechać razem we wtorek.- Vera była trochę podenerwowana. Wiedziała, że Andreas to miły i bardzo fajny chłopak. Poznała go kilka tygodni temu na jednej z imprez. Ale jednak miała jakieś dziwne przeczucie.
-Wiem. Ale Andy ma jakieś sprawy do załatwienia w Berlinie. A nie chce sam jechać. Nie martw się. Nic mi się nie stanie. Jestem dużym chłopcem.- Bill próbował zażartować, ale widząc minę swojej ukochanej zmienił strategię. Dobrze wiedział, że Vera nie może odmówić widząc jego błagalny wzrok. Po upływie kilku chwil dziewczyna dała się namówić.
-Dobrze jedź.- Powiedziała nie bardzo pewna swojej decyzji.- Jeszcze będę tego żałować.- Powiedziała już bardziej do siebie niż do chłopaka.
*Rano, pomiędzy Billem a Verą coś nie grało. Dziewczyna nadal upierała się, że nie chce, aby Bill jechał. Ale to już było postanowione. Godziny leciały strasznie szybko. Vera nie bardzo umiała wytłumaczyć sobie, że nic się nie stanie. Około godziny 16 Bill pożegnał się z nią czule i wyszedł z pokoju. Kilka minut później Vera widziała go wsiadającego do samochodu. Cały czas miała to nieprzyjemne uczucie w żołądku. Starała się o tym nie myśleć. *Następnego ranka Shira obudziła ją nerwowymi szturchnięciami. Miała powiedzieć jej coś, co sprawiło, że kolejne dni były koszmarem.
-Vera. Musimy pogadać.- Zaczęła niepewnie.
-Coś się stało? Czemu masz taką minę?- Vera była lekko zdezorientowana. Nie było to wytworem jej zaspania, lecz miny przyjaciółki.
-Wiesz. Wczoraj, kiedy już poszłaś spać….-Shira nie wiedziała, co ma powiedzieć. Męczyła się z tym, od kiedy usłyszała od Toma, co się stało.
-Shira, powiedz tylko powoli.- Vera już prawie przytomna, usiadła na łóżku.
-Tylko się nie denerwuj…. Chodzi o Billa.- Powiedziała niepewnie, na co Vera spojrzała na nią ze strachem w oczach.
-Co się stało?! Powiedz wreszcie.- Vera już całkiem przytomna wstała z łóżka.
-Wczoraj… Bill i Andreas….. Mieli wypadek. Samochód wpadł w poślizg i rozbił się na drzewie.- Shira zaczęła opowiadać, a po policzkach spłynęły jej pierwsze łzy.- Tom powiedział mi o tym dzisiaj rano. Dzwoniła do niego mama Andy’ego.
Vera podeszła do okna i spojrzała na kawałek ulicy, na której wczoraj widziała Billa i samochód, do którego wsiadał. Nagle do niej dotarło, co się stało. Teraz już łzy bardzo obficie spływały po jej policzkach.
-Co z nimi?- Zapytała Vera drżącym głosem.
-Bill jest w śpiączce.- Na te słowa Vera odwróciła się do niej i patrzyła na nią wzrokiem mówiącym: „Powiedz, że to nie prawda. Proszę, powiedz to.”- Lekarze mówią, że ma spore szanse się obudzić.- Dodała szybko widząc wzrok przyjaciółki.
-A Andreas?
-On… on zginął.- Teraz i jej głos drżał.
Patrzyły na siebie kilka sekund bez słowa. Potem Vera znowu odwróciła się do okna i zaczęła płakać. Shira, widząc, że mało może zrobić, zostawiła przyjaciółkę samą. Vera długo chodziła po pokoju, kopała w ścianę ze złości na samą siebie. Wreszcie położyła się na łóżku i przez głowę przemykała jej tylko jedna myśl: „To moja wina! Jaka ja jestem głupia! Czemu pozwoliłam mu jechać?!” Nie mogła spać. Cały czas płakała. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Teraz przez myśl przeszedł jej obraz pogrzebu Billa. Nie mogła znieść myśli, że on może już nigdy się nie obudzić. Zaczęła krzyczeć. Nie chciała przestać. To jej pomagało. I kiedy całkowicie straciła już dech w piersiach osunęła się na kanapę. Tępo patrzyła na skrawek papieru leżący w kącie. Nagle ktoś wszedł do pokoju.
-Jak się czujesz?- Zapytała widząc twarz przyjaciółki.
-Nie za dobrze.- Odpowiedziała bez entuzjazmu. Miała nadzieję, że Shira powie zaraz, że to wszystko to tylko był sen albo jakiś kawał.
-Wiesz… idziemy za godzinę do szpitala. Idziesz z nami?
-Więc to nie jest sen.- Powiedziała Vera już bez jakiegokolwiek optymizmu. Po jej policzku znowu zaczęły spływać gęste łzy.
-Niestety.
-No, więc idę z wami. Tylko się ubiorę.- Powiedziała dziewczyna biorąc swoje ciuchy i podążając do łazienki.
-Spotkamy się na dole za 20 minut.
Vera nie odpowiedziała nic. Usiadła na podłodze w łazience i zaczęła płakać. Później postanowiła jednak umyć się i ubrać. Nie schodziła na dół. Nie mogła czy nie chciała. Nikt tego nie wiedział. Nawet ona sama. Zaniepokojony Gustav przyszedł po nią.
-Vera idziesz?
-Sama nie wiem. Chyba nie dam rady.- Dziewczyna osunęła się na ziemie. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa jakby była sparaliżowana.
-Pomogę ci. Chodź.- Przytulił Verę i pomógł jej dojść do windy. Potem było już gładko.
*W samochodzie, który wiózł niepełny zespół Tokio Hotel, wszystkich członków grupy Unsterblichen i gościa na trasie oraz jednocześnie dziewczynę Toma- Shirę, było strasznie cicho. Nikt nic nie mówił. Każdy patrzył się tępo w okna lub na podłogę. W szpitalu było podobnie. Nikt nic nie mówił. Od czasu do czasu słychać było szlochy lub wycieranie nosa.
Vera siedziała na łóżku szpitalnym obok Billa. Przez dłuższa chwilę patrzyła tylko na jego twarz. Wyglądał dokładnie tak jak zawsze podczas snu. Vera zaczęła przypominać sobie wszystkie dobre chwile spędzone razem. Nie była w stanie powstrzymać łez ani emocji, które teraz wydzierały się z niej. Powtarzała sobie w myślach słowa lekarza: „Trzeba do niego mówić cały czas.” Wiec zaczęła mówić. Nie mogła skupić się na niemieckim. Do głowy przychodziły jej tylko polskie słowa. Zaczęła mówić po polsku.
-Bill, wiem, że mnie nie rozumiesz i nawet mnie nie słyszysz. Ale i tak powiem to, co chce powiedzieć….. To wszystko moja wina. Byłam głupia, że pozwoliłam ci jechać. Wiedziałam, że będę tego żałować. I tak też teraz jest. Gdybyś nie pojechał z Andreasem….. Czemu właściwie to zrobiłeś? Czemu chciałeś? Ja sama nie wiem.- Odwróciła się i podeszła do okna.- Jesteś dla mnie bardzo ważny. I wiesz o tym. Ja nigdy nie spotkałam takiego chłopaka jak ty. Ty pozwoliłeś mi uwierzyć w siebie. Ty i nikt inny. Bill…. kocham cię. I jeżeli się nie obudzisz to……. – Znowu zaczęła płakać. Wróciła na łóżko. Cały czas patrzyła tylko w jego zamknięte oczy.- Jeżeli się nie obudzisz to…- Próbowała dokończyć zdanie. Jednak nie dała rady. Znowu wstała i odwróciła się od łóżka.- „Komm und rette mich. Ich verbrenne innerlich” to twoje słowa. Więc teraz ty chodź i ratuj mnie. Bo jeżeli ty nie przeżyjesz to i ja żyć nie będę.
Nagle dobiegł ją znajomy i bardzo kochany głos.
-Vera, ja nic nie zrozumiałem.
Dziewczyna odwróciła się. Zobaczyła Billa nadal leżącego w łóżku szpitalnym tylko z taką różnicą, że teraz miał otwarte oczy. Vera rzuciła się mu na szyję. Z jej oczu popłynęły łzy, ale tym razem ze szczęścia. Siedzieli tak kilka minut przytuleni. Nie zwracali uwagi na to, co się wokół niech dzieje. Teraz liczyła się tylko ta chwila i nic więcej. Bill zaczął przypominać sobie, co stało się tego pechowego dnia. Zapytał niepewnie:
-Skarbie. Jak się czuje Andreas?
Vera nie wiedziała jak ma powiedzieć smutną prawdę. Po jej policzku znowu popłynęły łzy.
-Bill….. Andreas nie żyje.
Teraz łzy pojawiły się również na policzkach chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocky
Moderator



Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:45, 28 Lip 2006    Temat postu:

To też śliczne ale to chyba już czytałam...hmmm
No nie wiem ale raczej tak xD
Tak też mi się podoba ale tamto drugie jest lepsze jak dla mnie :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarna
Administrator



Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 595
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kolbuszowa city xD

PostWysłany: Pon 13:02, 31 Lip 2006    Temat postu:

Czytałam to już na tokiohot3l, ale tylko kawałek, bo reszty mi się nie chciało ;P. Ale dziś nadrobiłam i przeczytałam całe xD. Dziwne troche, jak na mnie... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o Tokio Hotel Strona Główna -> Jednoczęściówki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin